niedziela

7 czerwca Öninge- Vadstena

25 km


Rano było pochmurno, ale wydawało się, że deszczu z tego nie będzie. Ruszyliśmy w kierunku następnego campingu. Ścieżka najpierw prowadziła wśród pól z dala od szosy, potem szlak wiódł normalną, ale boczną i z rzadka uczęszczaną szosą. Okolica była bardzo malownicza, jechaliśmy głownie przez las bardzo blisko jeziora. Teren obfitował w górki, pod które Wiktor dzielnie próbował podjeżdżać. Oczywiście nawet wtedy buzia mu się nie zamykała :)
Ze względu na ukształtowanie terenu, a więc i wolniejszą jazdę, podejrzewaliśmy, że do samego campu nie uda nam się dotrzeć na rowerach. Po około 25 km pogoda i tak zadecydowała: zaczęło kropić. Ja z chłopakami zostałam w małej miejscowości Borghamn na placu zabaw, a Tibor wrócił po samochód.
W drodze na miejsce naszego noclegu zrobiliśmy jeszcze przerwę w bardzo malowniczym miasteczku Vadstena na krótki spacer.
Camping bardzo czysty, dobrze wyposażony. Chłopaki zachwyceni dziecięcą toaletą, ze wszystkimi sprzętami dostosowanymi do ich wzrostu.
Wieczorem podziwialiśmy niesamowity zachód słońca





Czasem Wiktor dawał radę sam wdrapać się pod górkę...

...czasem potrzebował lekkiego wsparcia






Vadstena







cudny zachód słońca, który trwał i trwał i trwał


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz