niedziela

9 czerwca Sänna- KronoCamping Saxnäs

Przez całą noc deszcze dudnił o namiot. Rano pogoda nieznacznie się poprawiła: nie lało może jak z cebra , ale co i rusz coś zaczynało siąpić. Jedliśmy śniadanie dumając co dalej zrobić z tym fantem.

***
Tu przerwa na scenkę rodzajową: całą trójka zażyczyła sobie na śniadanie płatki z jogurtem. Płatków wystarczyło tylko na dwie porcje. Jedną przeznaczyliśmy dla Szymusia. Druga - miało losowanie rozstrzygnąć komu przypadnie. Chrupki wylosował Jaś. Wiktor wygiął usta w podkówkę. Jasio na widok miseczki nagle oświadczył, że nie chce chrupków. Miska powędrowała do Wiktora, który sekundę później całą zawartość wylał sobie na spodnie....
***

Prognozy pogody dla tego rejonu przewidywały na najbliższe dni przelotne opady. Postanowiliśmy zmienić plany. Trudno, nie objedziemy całego jeziora, zadowolimy się połową dystansu i spadamy tam gdzie słońce.
Decyzja zapadła: jedziemy w kierunku Olandii.
W drodze powrotnej zahaczyliśmy jeszcze o Motalę, gdzie w ramach pocieszenia kupiliśmy sobie koszulki z logo wyścigu.
W drodze na wyspę zrobiliśmy jeszcze postój w muzeum lotnictwa w Linköping. Następnym punktem wycieczki miało być zwiedzanie rodzinnego miasteczka Astrid Lindgren, Vimmerbyale pogoda nie pozwoliła (tu trzeba by przyjechać specjalnie na kilka dni - bowiem znajduje się tu cały park rozrywki poświęcony bohaterom stworzonym przez szwedzką pisarkę).
Tego dnia przejechaliśmy ponad 300 km, przez większość czasu  uciekając przed ciężkimi, deszczowymi chmurami. Dopiero przed Kalmarem groźne chmurzyska zamieniły się w łagodne chmurki. Kalmar ominęliśmy - zajrzymy do niego wracając. Przejechaliśmy przez most łączący wyspę ze stałym lądem i wjechaliśmy na Olandię.




muzeum lotnictwa w Linköping

Muzeum lotnictwa




to ta chmura sprawiła, że przez miasteczko Astrid Lindgren tylko przejechaliśmy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz