niedziela

14 czerwca camping przed Böda- Kalmar

Dziś pożegnaliśmy Olandię. Po 3 dniach jeżdżenia na rowerze i pokonywania wcale nie takich małych dystansów, stwierdziliśmy, że czas na przerwę. Wiktor dzielnie dawał sobie radę - ale on miał tylko sześć lat, a dystanse pokonywał spore. Stwierdziliśmy, że na drugi koniec wyspy pojedziemy już samochodem- to około 200 km. Południe jest płaskie, prawie wcale nie ma drzew. Dookoła widać głównie łąki i pastwiska, po których swobodnie chodzą krowy, konie i owce. Dzisiejszy dzień był strasznie wietrzny, chwilami głowę chciało urwać, więc w sumie dobrze wyszło, że nie jechaliśmy na rowerach. Dałoby nam to wietrzysko popalić.Jadąc w kierunku drugiej latarni morskiej, zboczyliśmy w kierunku morza. Tam w malusieńkim porciku zjedliśmy pyszne wędzone ryby.
Zaliczyliśmy latarnię morską i wejście na jej szczyt. A potem ruszyliśmy w kierunku Kalmaru.

śniadanie: tradycyjnie jogurt z płatkami



mały, zagubiony porcik Gammalsbyoren z pysznymi wędzonymi rybami


latarnia z drugiej strony wyspy













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz