Pomimo, że pierwotny cel nie został zrealizowany, byliśmy bardzo zadowoleni z wyjazdu. Szwecja jest bardzo malowniczym i czystym krajem. Jest bardziej na północy, więc w porównaniu z Polską wegetacja jest opóźniona. Na początku czerwca dopiero zaczynały kwitnąc bzy. W ogóle początek czerwca to bardzo dobry okres na wycieczkę w tamte rejony - jest zielono, wszystko kwitnie i przede wszystkim są jedne z dłuższych dni w roku - im dalej na północ, tym dłuższe. Na wysokości Motali o wpół do jedenastej w nocy dalej słońce było nad horyzontem.
Byliśmy zaskoczeni na plus standardem campingów (no, wyjątek stanowił Kalmar). Na campingach jest czysto - ba, na jednym z nich był zakaz wchodzenia w butach do toalet, kuchnie są wyposażone w piekarniki, kuchenki mikrofalowe, nawet zmywarki.
Jeden z campingów: kuchnia, zmywarki, łazienka dostosowana do dzieci. Nawet prysznic jest wyżej, tak, żeby rodzic myjąc dziecko nie musiał się schylać
Architektura - cóż -chyba każdy na hasło "Szwecja" widzi przed oczyma charakterystyczne bordowe, żółte domki z białą stolarką okienną. Ja zauważyłam jeszcze jeden szczegół: wiatromierze o najróżniejszych kształtach. W jakimś zaćmieniu umysłowym zaczęłam je fotografować dopiero pod koniec podróży, dlatego wiele zabawnych i niepowtarzalnych wiatromierzy nie zostało uwiecznionych.
Muzea - zaliczyliśmy w sumie cztery. Wszystkie doskonale zorganizowane, dopieszczone, z ciekawą ofertą, myślące również o najmłodszych. Szczególnie polecam Muzeum motoryzacji w Motali i muzeum Szwedzkich Sił Powietrznych w bazie lotniczej Malmen w Malmslätt koło Linköping.
Pewnie jeszcze kiedyś tu wrócimy:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz